A w środku najnowszego numeru „Gospodyni” reportaż autorstwa pani Doroty Słomczyńskiej, który zaczyna się tak:
(O)powieść jak z dziesiątej wsi
„Mężczyzna wysiadł z taksówki. Utknęła w zaspie na środku wiejskiej drogi. Zawinął noworodka w ogromny kożuch. Miał skostniałe z zimna ręce. Niezdarnie przedzierał się przez ogromne zaspy. Bał się, że zgubi w nich dziecko. Mocno więc przyciskał cenny tobołek do serca. W ślad za mężczyzną podążała osłabiona porodem kobieta. Na szczęście wszyscy cali i zdrowi dotarli do domu” – Agnieszka Olszanowska do dziś wspomina swoje pierwsze dni życia, w pierwszą zamieć zimy stulecia. Jej opowieść o nich brzmi jak z powieści, których sama jest dziś autorką.